Napady lwów w Ugandzie

W 1900 podczas budowy linii kolei żelaznej, która prowadzi obecnie od miasta portowego Mombasy na wschodnim wybrzeżu Afryki przez Kenię i tereny leżące na północ od Jeziora Wiktorii aż do Ugandy, okoliczne lwy zaczęły korzystać z dużego zbiorowiska ludzi zajętych przy budowie, by porywać swe ofiary. Lwy wałęsały się wszędzie, gdzie wietrzyły łatwą zdobycz. W miejscu
obecnej wschodniej granicy rezerwatu Amboseli grasował lew — „smakosz”, który pojawiał się w biały dzień na placu przed kuchnią i porywał mięso, niekiedy całe ćwiartki wołowiny, przygotowane do pieczenia na rożnie. Wypadki, które opiszemy obecnie, zdarzyły się tuż koło stacji kolejowej Kimaa, leżącej w odległości około 400 km od Mombasy. Pewnego dnia padł ofiarą wygłodniałego lwa, czatującego opodal w wysokich trawach na dogodną okazję, jeden z czarnych kuchcików, który przechodził tamtędy, nie przeczuwając niczego złego. Czworonożny rabuś odciągnął swoją zdobycz kilkaset metrów dalej w busz i tam pożarł. Od tego dnia drapieżnik ten zasmakował najwidoczniej w ludzkim mięsie, w przeciągu bowiem bardzo krótkiego czasu porwał z placu budowy koło Kimaa jeszcze 13 robotników, przy czym napadał tylko na mężczyzn idących samotnie. Ówczesny rząd Kenii wyznaczył wysoką nagrodę za głowę lwa, ponieważ tubylcy obawiali się pracować dalej przy budowie kolei. Ostatecznie do zagrożonej stacji wysłany został szef angielskiej policji kolejowej nazwiskiem Ryall. Ponieważ na placu budowy w ciągu ostatniego tygodnia nikt ze strachu nie pokazywał się, zuchwały lew wykorzystał sposobność, aby porwać .człowieka ze znajdującego się w pobliżu dworca. Szef policji kolejowej obserwował bestię przez lunetę, nie zdołał jednak podejść przebiegłego drapieżnika, ten bowiem, skoro tylko ujrzał w zasięgu swego wzroku człowieka uzbrojonego w broń myśliwską, natychmiast wycofał się. Widocznie miał już okazję poznania na własnej skórze działania broni palnej.