Lew-ludożerca grasował nadal bezkarnie w sąsiedztwie stacji

Jedynym sposobem, który by skłonił Murzynów do dalszego prowadzenia robót budowlanych zgodnie z planem i bez lęku o własne życie, byłoby upolowanie przebiegłej bestii, pozostającej stale poza zasięgiem strzelb białych myśliwych. Wreszcie wybudowano na skraju stacji masywną pułapkę ze skrzyni, tuż obok ustawiono pień rzeźniczy i na nim położono, niby przez zapomnienie, duży połeć mięsa wołowego. Lew zjawił się po nie dopiero wtedy, gdy wszyscy odeszli. Teraz włożono do wnętrza pułapki świeżą, soczystą polędwicę, ludzie zaś ukryli się, czekając w napięciu na wynik. Wkrótce ochrypły ryk zdradził im, że żądny mięsa lew wszedł do skrzyni; drzwi jej zatrzasnęły się, uniemożliwiając mu ucieczkę. Przez poczynione uprzednio otwory w skrzyni drapieżnik został zabity wieloma kulami, oddanymi z najbliższej odległości. Dopiero wtedy robotnicy przystąpili znów z ochotą do pracy przy budowie. Linia kolejowa została ukończona w swej części położonej na terenie Ugandy dopiero w 1931. Do tego czasu lwy porwały jeszcze wielu robotników budowlanych jako należną im daninę. Ale i później na trasie tej nadal czatowały lwy na ludzi. Jeśli przejrzeć depesze, przechowywane w archiwach kolei Kenia— Uganda, można wśród nich wyczytać wołanie o pomoc zagrożonych kolejarzy. Dowodzą one, że położone na odludziu stacyjki były jeszcze do niedawna nawiedzane przez lwy. Na tej właśnie linii kolejowej przed niewielu laty 2 lwy odcięły zwrotniczemu powrót od pewnego odległego semaforu. Musiał on szukać ratunku na słupie telegraficznym. Zdarzenie to zaobserwował z daleka zawiadowca pobliskiej stacji kolejowej i zaraz nadał depesze do dwu leżących na północy stacji, przez które miał wkrótce przejeżdżać zdążający w jego kierunku pociąg. Uzbrojeni w karabiny strażnicy kolejowi wsiedli na lokomotywę i niebawem ujrzeli, że oba lwy dopiero przy zbliżaniu się pociągu opuściły swój „posterunek” koło słupa telegraficznego. Gdy uzbrojeni ludzie zeskoczyli z zatrzymującej się lokomotywy, lwy natychmiast zniknęły w wysokiej trawie. Zwrotniczy zszedł na ziemię oddychając z ulgą, lecz zupełnie wyczerpany. W kilka dni później udało się strażnikom upolować obu napastników.