Wkrótce po przygarnięciu Mpungu, którego matka została zabita przez czarnych myśliwych, okazało się, że goryl ten jest nie tylko naprawdę bardzo przywiązany do ludzi i spragniony uczucia, ale również pomimo swej młodości — bardzo uzdolniony. Zwierzę widziało w lekarzu swego opiekuna i żywiciela i słuchało go bez wahania, można więc było pozwolić, aby Mpungu biegał swobodnie po całej siedzibie ekspedycji. Małego goryla żywiono początkowo mlekiem kozim i świeżymi owocami, przyzwyczajając go stopniowo do tego samego pożywienia, jakie jadał jego ludzki przyjaciel. Małpa nauczyła się od niego posługiwać przy jedzeniu szklankami, filiżankami i talerzami i zachowywała się w równie układny sposób jak szympansy. Radość swoją wyrażał Mpungu przez zbytkowanie, często zaś będąc w dobrym humorze bębnił się, uderzając na płask dłońmi, po piersi. Jego najmilszymi współtowarzyszami zabaw, oprócz znanych mu Portugalczyków i lekarza, było kilka szympansów oraz koza, która dostarczała mu mleka. Po 9 miesiącach przyzwyczajania się do współżycia z ludźmi został Mpungu w czerwcu 1876 przewieziony przez dra Falkensteina do Europy. W bardzo dogodnej dla mieszkańców tropiku porze roku, bo w lecie, znalazł się Mpungu w Berlinie. Tamtejszy dyrektor Akwarium — dr Otto Hermes — przygotował już zawczasu dla młodego goryla dwa dobrze ogrzewane pomieszczenia. Zwiedzający mogli go w nich oglądać przez grubą szybę. Podobnie, chociaż zgodnie z duchem czasu nieco nowocześniej, urządzane są i obecnie pomieszczenia w pawilonach dla małp człekokształtnych w ogrodach zoologicznych. Szklane ściany nie tyle zabezpieczają zwiedzających od zwierząt, co chronią cenne goryle, orangutany i szympansy przed ludźmi i przed zarazkami chorobotwórczymi, którymi mogliby oni zarazić zwierzęta. W ten sposób dąży się również do zabezpieczenia zwierząt przed często zgubnym dla nich karmieniem przez zwiedzających.