Wszystkie oswojone słonie, nawet najrozsądniejsze, okazują upodobanie do wysokoprocentowych napojów. Hindusi już przed setkami lat potrafili wykorzystać tę słabość tych mądrych, pracowitych zwierząt i chcąc zachęcić słonie do jakichś szczególnych wyczynów, wymagających dużego wysiłku, pokazywali im najpierw piwo z prosa i dawali nieco tego napoju do skosztowania albo pozwalali powąchać arak w fajansowej butelce. Napój ten, wyrabiany z ryżu, szeroko rozpowszechniony w Indiach i na innych terenach Azji południowej, mieszano z wodą i częstowano słonia pełnym wiadrem tego specjału. Równocześnie komak dawał do zrozumienia zwierzęciu, że jest to tylko cząstka radości, jakie oczekują go po wykonaniu pracy. „Zwierzę było wtedy gotowe na wszystko. Jest jednak rzeczą bardzo niebezpieczną nie dotrzymać później danego słowa. Wielu kornaków padło ofiarą swej niesłowności” (Buffon). Buffon opisuje przy tym wypadek, który przytrafił się na wyżynie Dekanu, w okolicy Bangaluru. Żył tam kornak, który nie dotrzymał obietnicy i padł za to ofiarą rozwścieczonego zwierzęcia. Słoń po zakończonej pracy daremnie oczekiwał na swój zimny poncz z araku. Nie otrzymawszy go zemścił się straszliwie, gdyż obalił lekkomyślnego kornaka i stratował mu nogami głowę. Wdowa rzuciła się z dziećmi pod nogi szalejącego mordercy wołając, aby ich także zabił, gdyż nie chce żyć bez męża. „Słoń natychmiast uspokoił się i, jak gdyby żałując swego czynu, chwycił trąbą większe z obu dzieci i posadził je sobie na szyi. Tym samym uznał je za swego kornaka i nie chciał za nic żadnego innego”.