W tym instrumencie szarpanym, zbliżonym do dzisiejszej mandoliny, rolę pudla rezonansowego odgrywała duża skorupa żółwia szyldkretowego. Nieliczne struny z jelit baranich były napięte między dwoma rogami, przyczepionymi do jednego końca skorupy. Przypuszczalnie małpy trzymały mocno lirę jedną ręką, drugą zaś uderzały bez wyboru o struny, odnosząc z wydawanych w ten sposób nieskoordynowanych dźwięków niemniejszą przyjemność jak ich pobłażliwi słuchacze. Tak rodziła się fama o „muzykujących” małpach, a łatwowierni historycy powtarzali następnie te opowieści w dobrej przypuszczalnie wierze, bez zamiaru oszukiwania bliźnich. Attycki komediopisarz Arystofanes (450—385 p.n.e.) przedstawia w swej komedii Acharnejczycy, jak z okazji święta zbiorów w Grecji występowały wielbłądy, na których siedziały oswojone małpy. Po pokazaniu swych sztuk schodziły one z dromaderów na ziemię i zbierały ofiarowane im drobne monety. Elian w swym dziele Naturalis animalia opowiada podobną historyjkę o tresowanym pawianie. Już zresztą w jednej z bajek przypisywanych Ezopowi, a powstałych około 550 p.n.e., wspomina się o tresowanych małpach zbierających pieniądze po przedstawieniu. Małpy przywożone do Rzymu i do innych miast cesarstwa były również nierzadko przyuczone do zbierania w tzw. teatrach małpich lub też po przedstawieniach, odbywających się często pod gołym niebem, datków od widzów w postaci miedzianych monet.