Szympans Duke, które przebywał w mieszkaniu swego pielęgniarza, był tak dobrze wytresowany, że potrafił korzystać z lodówki i słać sobie wieczorem łóżko. Zachowywał się również jak najbardziej właściwie w łazience. Przed zaśnięciem gasił światło, przekręcając wszystkie dostępne mu wyłączniki. W berlińskim ogrodzie zoologicznym żyła w ciągu 16 lat bardzo mądra i pewna siebie szympansica Missie. Potrafiła ona samodzielnie otworzyć kluczem szufladę i wyjąć z niej swoje naczynia do jedzenia i picia. Oto co pisze dyrektor zoo Ludwig Heck w 1931 o tej szympansiej damie: „Każdy, kto przyglądał się, jak nasza kameruńska szympansica Missie siedzi na krześle w swoim salonie i wypija pod rząd trzy filiżanki kawy własnoręcznie nalanej z dzbanka, a następnie jak nowoczesna kobieta pali papierosa, zapalonego własnoręcznie zapałką, musiał najpierw ulec mimowolnej chęci do śmiechu. Wygląd bowiem tej małpy był nieodparcie komiczny. Później jednak — jak sądzę — człowiek nieco poważniej usposobiony miałby temat do głębszej refleksji nad tym, co zobaczył”. Ludwig Heck był wielkim miłośnikiem tresowanych zwierząt i nigdy nie pominął przedstawienia w berlińskim Wintergarten, ówczesnym największym niemieckim variété, gdy tylko występowały tresowane zwierzęta. Przynajmniej raz w miesiącu bywał także w cyrku, znał więc dobrze tresowane rezusy Ernsta Pe- rziny, które „potrafiły ślicznie się złościć” i obok innych występów wykonywały akrobatyczne sztuki na poręczy i trapezie. Później, w 1910, oglądał ponownie małpy człekokształtne wyszkolone przez tego samego tresera Perzinę, mianowicie szympansy i orangutana. W jednym z punktów programu szympans siedział przy kierownicy dwuosobowego roweru, za nim zaś orangutanica Greta — obie małpy w strojach tyrolskich. Przedstawienia cieszyły się się wielkim powodzeniem, wszystkie bilety były zawsze wyprzedane, a popisy małp stanowiły tygodniami ulubiony temat rozmów berlińczyków.