Podobne do tych, które przysparzają wiele kłopotów współczesnym właścicielom małpich teatrów, płatali widzowie już w starożytności. Lukian opowiada w swoich pismach, jak pewnego razu podczas popisu małp jakiś młodzieniec rzucił garść orzechów pomiędzy ubranych w piękne kostiumy aktorów. W mgnieniu oka nauka poszła w las — małpy wypowiedziały posłuszeństwo swemu treserowi i rzuciły się na orzechy. Dopiero gdy ostatni orzech został zdobyty i zjedzony, przedstawienie mogło potoczyć się dalej. Tej nadprogramowej przerwy w przedstawieniu nie należy uważać za dowód małpiej głupoty, raczej wprost przeciwnie. Małpy bardzo lubią orzechy, nic więc dziwnego, że dla tych pojętnych zwierząt najważniejszym zadaniem stało się jak najszybsze pożarcie nieoczekiwanego przysmaku. Lukian z naciskiem stwierdza, że scena bijatyki małp sprawiła widzom więcej radości niż właściwe przedstawienie. Małpy brały również udział w maskaradach parodiujących ówczesnych wielmożów. Rzymski piewca obyczajów Apulejusz opisuje około 150 n.e. w swej powieści obyczajowej Metamorpho- sae, jak przebrane małpy występowały w uroczystym pochodzie w maskach, przypominających dostojników państwowych. Podobnie jak prawdziwi konsulowie, pretorowie i cenzorowie zamaskowane małpy nosiły odpowiednie odznaki swego urzędu — rózgi liktorskie lub togi z szerokim purpurowym obramowaniem, przysługujące wysokim urzędnikom i pozwalające z daleka ich poznać.