Afrykański podróżnik R. Gordon Cumming w czasie podróży po Afryce południowej w 1848 rozbił swój obóz w pewnej wsi szczepu Bakalahari. Po rozdaniu przez niego wieczorem posiłku tubylcom pomagającym przy polowaniu, trzech z nich udało się do obozowego ogniska, odległego o około 50 kroków. Ludzie ci owinęli się w koce i położyli beztrosko na spoczynek wokół płonącego ognia. W chwilę później podkradł się do nich bezszelestnie lew, napadł na śpiącego już Hotentota i wbił w jego szyję swe mordercze zęby. Leżący obok napadniętego Murzyn otrzymał dwa silne ciosy łapą, które uczyniły go zupełnie bezbronnym, natomiast krajowiec śpiący z drugiej strony ognia zerwał się, chwycił płonące polano i uderzył nim lwa, kilkakrotnie po głowie. Ten nie wypuścił jednak swej zdobyczy, lecz uniósł ją ze sobą. Następnego ranka Cumming wyruszył z tubylcami na poszukiwanie rabusia. W odległości zaledwie 200 kroków od obozowiska, na miejscu, gdzie lew spożywał swój posiłek, trawa była zbryzgana krwią. Dookoła leżały strzępy odzieży; znaleziono również odgryzioną poniżej kolana nogę, ze stopą tkwiącą jeszcze w obuwiu. W pobliskich zaroślach spał stożarty drapieżca. Wytropiony przez psy, został zmuszony do ucieczki, podczas której Cummingowi udało się go położyć trupem. Był to, jak się okazało, stary, doświadczony łowca ludzi. Przyzwyczajony do prymitywnego oręża Murzynów, gdy na drodze swej napotkał wreszcie myśliwego uzbrojonego w broń palną, nie zdążył już przystosować się do zmienionej sytuacji.