Pomimo że Bobby był przyzwyczajony do dobrego wyżywienia, przyrządzanego przez kucharza okrętowego, starał się często o dodatkowe przydziały pokarmów, które mu szczególnie smakowały. Każdego tygodnia we wtorek i piątek załoga otrzymywała słodzone sago posypane obficie cynamonem. Bobby zjawiał się wtedy w jadalni dla załogi, zajmował ofiarowane mu chętnie przez marynarzy miejsce i dotrzymywał im towarzystwa. Bobby lubił też bardzo mąkę. Znał on dobrze stojącą w kam- buzie beczkę z mąką i pod nieobecność kucharza sięgał do niej, aby się uraczyć kilkoma garściami mąki. Marynarze od razu poznawali, gdzie przebywał ich przyjaciel, normalnie rudo uwło- siony, gdyż miał on zwyczaj po zjedzeniu mąki wycierać sobie ręce o głowę. Wołali wtedy między sobą: „Bobby znowu się upudrował”. Oprócz opisanego pożywienia orangutan otrzymywał codziennie ze względów zdrowotnych dwa orzechy kokosowe. Po otwarciu twardej łupiny swymi jeszcze twardszymi zębami, wychłepty- wał on najpierw słodkie mleko kokosowe, a następnie rozbijał orzech na kawałki o najbliższy żelazny przedmiot i spożywał z rozkoszą również smakowite jądro owocu. Najbliższym towarzyszem zabaw Bobby’ego był jeden ze znajdujących się na pokładzie makaków. Małpy te wzbudzały niekiedy niechęć marynarzy, ponieważ wyrządzały różne psoty, które zmuszały załogę do dodatkowej pracy. Podobnie jak i inne małpy ulubiony makak Bobby’ego starał się ujść przed grożącymi mu razami w ten sposób, że uciekał skrzecząc do orangutana i przyczepiał się mocno do jego piersi. Bobby uciekał wtedy razem ze swoim pupilem na olinowanie statku i wracał na pokład dopiero wtedy, gdy według jego przekonania makakowi nie groził już pościg.