Założona w końcu XIX stulecia stacja tresury słoni afrykańskich znajdowała się początkowo w Api, w pobliżu dzisiejszego kongijskiego rezerwatu dla słoni. Później przeniesiono ją do Ar u — miejscowości, w pobliżu której republika Kongo graniczy z Ugandą, około 120 km na północ od Jeziora Alberta. Liczne przykłady dowodzą, że oswojone na tej stacji, pojętne słonie afrykańskie potrafiły ocenić dobre traktowanie ich przez ludzi. Pewnego razu wyprowadzono trochę kulejącego słonia — samca daleko od jego dotychczasowego rodzinnego miejsca — stacji tresury — i puszczono wolno. Zamiast jednak połączyć się z przebywającymi w sąsiedztwie wolno żyjącymi pobratymcami, zwierzę znalazło się już następnego dnia z powrotem w Aru. Również i następna próba obdarowania tego słonia wolnością nie powiodła się. Samiec znów powrócił i tkwił pod bramą wejściową stacji tak długo, aż go wpuszczono. Wolność była dla niego czymś absolutnie niepożądanym. Pociągali go natomiast ludzie, zastawione pokarmem „stoły” oraz znane mu dobrze otoczenie. Ostatecznie zatem słonia, pomimo że utykał, zatrzymano jako „wychowawcę” młodych, schwytanych niedawno okazów. Podobne doświadczenia poczynili również Belgowie w tej samej stacji tresury słoni, z całkowicie oswojonymi słonicami, którym udało się uciec. Początkowo szukano na próżno uciekinierek, jednakże już po kilku dniach stały one trąbiąc pod bramami stacji. Powróciły, zapewne rozczarowane swą wycieczką do życia na swobodzie. Wypadki te słusznie ocenione zostały w Aru jako najpiękniejsze dowody całkowitego zaufania wychowanków stacji do swych nauczycieli — ludzi. Stacja w Aru prowadzona jest nadal na polecenie centralnego rządu Demokratycznej Republiki Konga. W dalszym ciągu przywożone są z tej zoologicznej stacji doświadczalnej odpowiednio wytresowane, całkowicie oswojone słonie do Ameryki i Europy.