Jak gwałtownie reagują właśnie wysoce inteligentne słonie na wszelkie nieoczekiwane zjawiska, zwłaszcza na ogień, dym i hałas, doświadczył Carl Hagenbeck w 1888 w Monachium, w czasie uroczystości jubileuszowych obchodzonych w tym mieście. Władze chętnie zgodziły się, aby 8 słoni wzięło udział w uroczystym pochodzie. Hałas spowodowany przez tłumy, stojące po obu stronach trasy pochodu, nie przeszkadzał bynajmniej słoniom przyzwyczajonym do oklasków na arenie i do rozmaitych odgłosów powstających przy rozstawianiu i zwijaniu urządzeń cyrkowych. Z tłumu rzucano w słonie jabłkami i kawałkami chleba, jednakże dobrze wytresowane zwierzęta nie zboczyły z trasy pochodu i chwytały dary ofiarowywane im przez zachwyconych widzów tylko wtedy, gdy upadały bezpośrednio przed nimi. Paradę uczestników pochodu przyjmował książę-regent, któremu słonie złożyły hołd, ustawiając się przed nim szeregiem z podniesionymi trąbami. Podczas powrotnego marszu słonie musiały przechodzić obok lokomotywy, która miała obudowę z drewna i pomalowanej tektury, a przedstawiała ziejącego ogniem smoka. Maszyniście tego parowozu i jego pomocnikom wysłannicy Hagenbecka wyraźnie zapowiedzieli, że w czasie przechodzenia słoni w pobliżu lokomotywy należy zatrzymać dymiący pojazd i w żadnym wypadku nie wolno używać gwizdka sygnałowego.