Podobnie cierpliwie jak szympans Charly tresera Fasziniego zachowywały się przy badaniach lekarskich również i inne małpy tego gatunku w amerykańskich stacjach małp człekokształtnych. Najmądrzejszy szympans trzymany w laboratorium Yerkesa w Orange Park nazywał się Moos. Znał on dobrze zarówno lekarzy medycyny, jak i lekarzy weterynarii pracujących na stacji i uważał ich za przyjaciół przynoszących ulgę w cierpieniu. Pewnego razu Moos wskazał kilkakrotnie pielęgniarzowi swój pysk, o czym opiekun szympansów powiadomił z kolei weterynarza. Gdy ten się zjawił, Moos rozchylił szeroko wargi, schwycił prawą rękę lekarza i naprowadził jego palec wskazujący na opuchliznę, której przyczyną był wyrzynający się ząb trzonowy. Lekarze weterynarii w ogrodach zoologicznych orientują się niekiedy na podstawie szczególnego odnoszenia się jednych małp człekokształtnych do innych, że któraś z nich wymaga pomocy. Na przykład weterynarz ogrodu zoologicznego w St. Louis zauważył pewnego razu, że pewien szympans na próżno usiłuje wyrwać towarzyszowi, który właśnie ząbkował, luźno tkwiący ząb mleczny. Gdy weterynarz pospieszył z pomocą, ząbkujący szympans zgodził się na usunięcie zęba. Dyrektor Heck był wtedy zdania, że „wszystkie te wyniki tresury są przeceniane, wiadomo bowiem dobrze z praktyki ogrodów zoologicznych, że szympansy i orangutany uczą się bardzo łatwo. Są one przecież zarówno fizycznie, jak i umysłowo zwierzętami najpodobniejszymi do człowieka”. W jednej ze swych książek wspomina Heck o tym, że pierwszy tresowany pod jego nadzorem szympans Consul zajmował ze swoim treserem prawdziwy pokój z łazienką w hotelu, jednakże właśnie tam, pośród tych wszystkich stworzonych dla ludzi wygód, zmarł na zapalenie płuc. Lekarze traktowali chore zwierzę jak człowieka. Małpa chętnie połykała wszelkie stosowane lekarstwa, nie można jednak było jej uratować.