Wydaje się, że lwy uczą się również od lampartów, jeśli ich sposoby postępowania wydają się im godne naśladowania. Ci cętkowani rabusie nie czyhają wyłącznie z drzew na swe ofiary, ale podkradają się również do zdobyczy na terenach rzadko tylko pokrytych krzakami. Jeśli jednak drzewa o rozłożystych gałęziach stoją tuż koło szlaku wędrówek dzikich zwierząt, lamparty najchętniej czatują wśród listowia, skąd jednym, dokładnie odmierzonym susem rzucają się na upatrzoną zdobycz. Podczas swej ekspedycji myśliwskiej w 1926 brytyjski podróżnik Artur Loveridge był naocznym świadkiem, jak pewna lwica skoczyła z grubej gałęzi prosto na kark kozła wodnego (koba) w najwłaściwszej chwili. Było to w Tanganice, gdzie lwy i lamparty żyją w niewielkiej od siebie odległości. Loveridge jest zdania, że wspomniana lwica miała często okazję obserwować lamparty polujące z zasadzki na wysokim drzewie i jako pojętna łowczyni zdecydowała się również zastosować ten niezawodny sposób. Lwy, zarówno w afrykańskim buszu, jak i na skraju puszczy, są na tyle mądre, że starannie unikają wielkich ssaków lądowych, w szczególności schodzą z drogi każdemu słoniowi. Również tygrysy w Indiach, Birmie i na Jawie napadają na słonie najczęściej tylko wtedy, gdy występują one w czasie polowań jako partnerzy człowieka i zagrażają bezpieczeństwu tych wielkich, pasiastych kotów. Natomiast z młodymi słoniami, które oddalą się nieco od zwierząt dorosłych, tygrysy nie robią wiele ceregieli. Podróżnicy afrykańscy zauważyli wielokrotnie, że lwy omijają dużym łukiem również i nosorożce. Opowiadania o rzekomych napaściach lwów na nosorożce nigdy przy bliższym zbadaniu nie znalazły potwierdzenia.